Przekłady |
„VITALOGY”
OSTATNIE WYJŚCIE
Śmierć na szczycie wzgórza.
Obserwujesz wrony.
Czekające aż zamkną się twoje powieki
Ale chcesz widzieć jak rozdziobują twe mięso
Ciekawe, że najpierw rzucają się na oczy...
Niech świeci słońce, niech spali moją maskę...
3 dni, może dłużej...
I w końcu zrzuciłem swą skórę
Niech ocean rozmyje drogę, którą pokonałem...
3 dni, niewiele dłużej...
I nie znajdą mnie tu
Gdy już się poddałeś, nakazanie sobie śmierci to jedyna uczciwa rzecz
Będąca wynikiem systemu... kontroli
Jeśli ktoś nie potrafi kontrolować swego... życia
To czy osiągnie umiejętność kontroli swej śmierci...
Niech ocean rozpuści drogę, którą pokonałem.
3 dni, może dłużej
Nie dowiedzą się nawet, że odszedłem
Niech słońce się wznosi, niech spali moją łaskę
3 dni, może dłużej
Niech mój duch odpłynie
To jest, to jest, to jest....... moje
Ostatnie wyjście.
ZAKRĘĆ CZARNYM KOŁEM
Spójrz na tę igłę, spójrz na moją rękę
Upuść, upuść, upuść to, tak delikatnie
I już nadchodzi, dotknij tej powierzchni
Niech będzie go widać, a ty pójdziesz w swoją stronę
Zakręć czarnym kotem
Wyjmij to, papierowa okładka, ach co za radość
Tylko ty zasługujesz na takie zadufanie
Mój cały świat
To raczej ty niż ona
Zakręć czarnym kołem
Rytuał... czasami patrzą na ciebie
Mój kaptur pasowałby na ciebie
Znasz przecież rozmiar
Pochylona, masz w sobie tyle ciepła
NIE DLA CIEBIE
Niespokojna duszo, ciesz się swą młodością
Jak Mahomet, który odkrył prawdę
Nie możesz uciec od prostych zasad
Jeśli czegoś nienawidzisz
Nie rób tego
Żyjąc pod... dachem zdrady...
To nie jest dla ciebie
To nie jest dla ciebie
Mój mały stolik, dwie osoby się zmieszczą
Jest już za ciasno, brakuje miejsca
Skąd oni są?
Wdarli się do mojego pokoju
A ty śmiesz mówić?...
To już należy do ciebie
Jeśli nie do ciebie!
To nie jest dla ciebie
Nie dla ciebie
To nie jest dla ciebie
Nigdy nie było dla ciebie... ty!
A wszystko co święte płynie z młodości
Poświęcenie - naiwne i prawdziwe
Tkwiąc w bezsilności nic nie zdziałasz
Ja wciąż pamiętam, a ty, dlaczego nie?
To nie jest dla ciebie
To nie jest dla ciebie...
To nie jest dla ciebie
To nie jest dla ciebie
DRŻĄCY CHRYSTUS
Przerażony żeglarz
Unoszony przez sztorm
Zraniona część ciała
Pozostawił wszystko na brzegu...
Zakrwawione
Wspaniały wybawca
Widzi... ona tonie podążając jego śladem
Co dzień smakuje jak słone
Są jej łzy, ale
Winę za przypadek poniosło przeznaczenie
Małe ukryte drgania
Zmieniły się w trzęsienie
Najmniejsze oceany
Falują coraz mocniej...
Kaucję zapłacił szatan
Wyszeptuje kojące słówka
Anioły zatriumfują
Jeśli potrafią
Dostać się tam prędzej
Małe ukryte drgania
Zmieniły się w trzęsienie
Najmniejsze oceany
Falują
Coraz mocniej...
Zdecyduję się i zanurkuję
Czekaj na mnie, nie na moją śmierć
Czekaj na znaki, daj wiarę kłamstwom
By przetrwać, To boskie OHHHAHHO!I
Wiesz jak to jest?
Odwraca się dziobem do tyłu
Holuje i rzuca linę
Pokłada swą nadzieję w miłości
Drżący Chrystus
CZŁOWIEK - NIC
Gdy raz podzieliłeś, nic nie pozostaje do odjęcia
Niektóre słowa już wypowiedziane, nie dadzą się wycofać
Idzie przed siebie, myśli którym nie potrafi się
Oprzeć
Przyszłość ponad nim
W przeszłości powoli się pogrążał
Dopadło go uderzenie
Pioruna
Przeklął ten dzień
Machnął ręką.
Człowiek - nic
Człowiek - nic
Czyż nie jest to czymś?
Człowiek nic
Kiedyś wierzyła w każdą opowieść jaką dla niej miał
Pewnego dnia zesztywniała, przeszła na drugą stronę
Beznamiętne spojrzenia z każdego rogu wspólnej
Więziennej celi
Po prostu się ucieka lub zostaje się wewnątrz tej studni
Ten
Kto zapomina
Będzie skazany
Na pamiętanie
Człowiek - nic
Człowiek - nic
Czyż nie jest to czymś?
Człowiek - nic
Ona go nie chce, ona go nie nakarmi
Gdy już odleci prosto w słońce... spłonie
Spłonie... spłonie... człowiek - nic... człowiek - nic
Mógł być
Czymś... człowiek - nic
BICZOWANIE
Niepotrzebny mi hełm
Mam twardy łeb
Niepotrzebny mi płaszcz od deszczu
Już jestem mokry
Niepotrzebny mi bandaż!
Jest i tak za wiele krwi
Za chwilę
Chyba się rozwinie
A oni biczują
Niepotrzebna mi ręka!
Wszędzie widzę przyczepione gdzieś zbrojne ramię
Nie zachodźcie mnie od tyłu
Nie mogę się odwrócić
Dlaczego musimy ufać?
Te pordzewiałe szyny
Nie chcą zmienić tego
Co już mamy
A oni biczują
Nie mam zamiaru się pchać
Ale to mnie wypychają
Jestem taki jak ty
Chyba mamy już dość
Nie wierzę niczemu
Chcą abyśmy...
Oh, wszyscy mamy blizny
I oni także
Powinni je mieć
A oni biczują
A oni biczują...
SZATAŃSKIE ŁOŻE
Nie wszystko zostało powiedziane... powiedziane i zrobione
Nigdy nie spałam w łożu szatana
Choć muszę przyznać
On ciągle odwiedza to miejsce
Nieproszony, jak wiecie na nic nie czeka
Zabawne, jak on zawsze się tu wpasowuje
Zabawne, jak ja zawsze chcę mu ulec
Niedziele, piątki, wtorki, czwartki - na okrągło
Czasem ten niezwykły gość nie chce odejść
Już zakochana
Kto stworzył ten mit?
Że rodzimy się by istnieć, okryci radością
Kto ustanawia normy?
Urodzeni by się bogacić?
Takie fajne przykłady... mała wychudzona suka,...
Model, idol, wytaplaj kilku modeli we krwi...
Obłóż ich mięchem, tak żeby wyglądali jak my
Ja sram i śmierdzę, jestem prawdziwy zapisuję się do klubu
Zatrzymam się i pogadam, ale już jestem zakochany
Już zakochany, już zakochany
Udręka, potem jest nagroda, potem jest udręka, potem
Nigdy nie ściskałem ręki szatanowi, sam zobacz jak to jest
Wiedziałbyś gdybym to kiedyś zrobił, takie gówno nie wychodzi na jaw
Wzniosę się i upadnę, zyskam uznanie za jedno i drugie
Skoczę ze skały, niepotrzebna mi twoja pomoc więc zamknij się.
Nie wezmę już nigdy kutasa Św. Mikołaja do ust
I znów, zobaczyłbyś to, wiesz, wokół swych ust
Zaczekam na anioły... niekoniecznie z zapartym tchem
Są chyba zajęte, ze mną jest wszystko okay
tuż... wiesz... już... w porządku.
AYE DAVANITA
Gdy była młoda i piękna
Leżała samotnie
Jako dzieło sztuki
Czytając naga na łóżku
Część swych najlepszych dni
Spędziła czyszcząc dywan ze swoich włosów
A swe najgorsze dni
Spędziła będąc ci winną
Przyjemność brania grzechów na siebie
Spędziła całe życie
Nie dowierzając swym najgorszym obawom
Dzieło sztuki...
Dzieło sztuki...
NIEŚMIERTELNOŚĆ
Tym słowem jest pustka... "gdzie nie ma miejsca na zemstę" przysięga jej
"Niewygodnie mi w tym świecie...” sztuczne łzy...
...Łódź przebita, "Kto następny, ochotnicy..." podatni na cios,
Mądrość nie ma zastosowania. Wagarowicz znajduje dom.
Życzenie którego można się chwycić.
Ale na słońcu tkwi zapadnia.
Nieśmiertelność.
Uprzywilejowany niczym dziwka... ofiary żądają widowiska.
Wymiecione poprzez szpary pod drzwiami.
Bardziej Święty niż papież (Jak? To już legenda).
Pomyśl o tym.
Poddał się... jakoś go tam rozstrzelali.
Bazgroły się rozpłynęły.
Pudełko po papierosach na podłodze.
Wagarowicz znajduje dom.
I życzenie którego może się chwycić...
Zobaczył zapadnię na słońcu.
Nieśmiertelność.
Nie może przerwać myśli.
Biegnie w ciemności.
I pojawia się znak "którędy".
Każdy porządny wagarowicz musi zdecydować... nadzy i sprzedani, mamo.
Przedramię na licytację.
A wąsiki do zlewu...
Wagarowicze przechodzą do następnej klasy.
Nie mogą siedzieć zbyt dingo...
Niektórzy umierają tylko po to by żyć...